Parker spojrzała na mnie pytająco. W jej ślady jak zwykle poszła Livcia. I tak patrzyły się na mnie z pół godziny a ja udawałam, że jestem całkowicie zajęta i pogrążona w konsternacji. Przecież nie mogłam się nimi cały czas zajmować. Naszą ułudę przerwała śnieżynkowa słowami:
-Zapomniała o nas, idziemy Liv- wstała z krzesła i podeszła do wyjścia.
-To wcale nie tak!- krzyknęłam oburzona.
-Ach tak?- zadrwiła rektorka- No to wyjaśnij to.
-No bu ja.... powódź była, walczyłam z niedźwiedziem, trolle mnie porwały, sarna kaszalot i pojawiła się pięęęękna tęcza!
Livcia zachichotała pod nosem. Tylko ona mnie rozumiała w ostatnim czasie.
-Jasne- Parker wywróciła oczami- Po prostu przyznaj, że jak nie istniejemy to nas olewasz.
-Co? Wcale nie! Nie miałam internetu!- wyznałam w końcu. Śnieżynka tylko zaśmiała się.
-Serio? To twoje wyjaśnienie? Spadamy Liv, ona totalnie ma nas gdzieś- chwyciła za klamkę.
-Przecież mówię prawdę! Nawet nie wiecie jak mi was brakowało!- rozbeczałam się jak dziecko. Livcia patrzyła na mnie i nie wiele mówiąc też się popłakała.
-Co? Dlaczego ty ryczysz?- oburzyła się rektorka.
-Bo tęskniłam za nią- odparła dziewczyna i wytarła z oczu łzy.
-Mam was dosyć- warknęła Parker.
-Za takie gadanie uziemię cię i tyle cię będzie- rzuciłam obojętnie.
Śnieżynka spojrzała na mnie wzrokiem jakby chciała mnie zabić. Przez chwilę miałam wątpliwości czy to naprawdę moja OC.
-Nie zrobiłabyś tego- syknęła w końcu.
"Hehe, challenge accepted"- pomyślałam, po czym podeszłam do lapka zaczynając pisać jakieś zdania.
-Ccco?- Parker przeraziła się- Chyba mnie nie zabijesz? Nnnie możesz!- zbladła całkiem.
Livcia z kolei uspokoiła się i zaczęła chrupać ciasta ze stolika. Zdziwiło mnie to z jaką szybkością je jadła.
-O, a jak mamy koncert życzeń to mogłabyś Anitę zabić- spojrzała na mnie z buzią pełną słodyczy.
-Mam ci siostrę zabić?- zdziwiłam się.
-Przecież wysłałaś ją na Igrzyska. Poza tym wolałabym Sama zamiast niej.
-Hm, interesujące...- uśmiechnęłam się błogo i pogrążyłam się w dalszym pisaniu.
-Ej, ale mnie nie zabijaj!- Parker podbiegła do mnie- Nie rób tego, jestem ci potrzebna!- piszczała spanikowana.
-Nie jesteś mi potrzebna. Jesteś jej potrzebna- wskazałam Livcię, która zaczęła się chichotać na fakt, że o niej wspominam.
-Nie ciesz się głupia, to znaczy, że jak mnie zabije ty też padniesz- wyjaśniła Parker. Ucieszyłam się, że stworzyłam tak mądre OC.
-What?- przeraziła się Livcia i znów zaczęła płakać.
Nie sądziłam, że stworzyłam dwie beksy w jednym opowiadaniu ff. -,-.
Fajnie, fajnie, chociaż się trochę pogubiłam :)
OdpowiedzUsuńGrunt, że nie robisz literówek i że nie ma żadnych powtórzeń :)
Niedługo znowu wpadnę :)
Pozdrawiam i życzę weny
Clem